wtorek, 26 marca 2013

Herakles - cz.6 - 2. praca

Drogi Zawszepomoglisie!
Ponieważ przyrzekłem informować Cię na bieżąco, opowiem Ci o mojej drugiej pracy. Poziom trudności zadań zdecydowanie rośnie – wykalkulowałem to, patrząc na kartę identyfikacyjną hydry, podaną mi ze współczującym uśmiechem przez herolda. Zamieszczam jej kopię poniżej.
HYDRA LERNEJSKA
Typ: potwór
Gatunek: hydra
Miejsce zamieszkania : Lerna
Wygląd: krzyżówka psa, węża i innych stworów, połączona z 9 głowami i ohydnym cielskiem
Trudności:
·        Pluje trującym jadem
·        Na miejsce każdej głowy, która zostanie odcięta, błyskawicznie wyrastają dwie nowe
·        Nie jest zbyt wielka, więc łatwo zachodzi przeciwnika od tyłu i śmiertelnie kąsa
·        Jej wszystkie paszcze bardzo lubią jeść
Sposób na unieszkodliwienie: wciąż nie wynaleziono
UWAGA!  Zamieszczona fotografia hydry może być uważana za sprzeczną z zamieszczonymi tu informacjami. Na zdjęciu widać tylko jedną głowę. To dlatego, że fotograf robił to zdjęcie w wielkim pośpiechu i nie zdążył złapać w kadr pozostałych ośmiu głów hydry. Zdjęcie jest nieco spłowiałe dlatego, że wokół było okropnie duszno, a zdjęcie leżało pod kośćmi fotografa kilka lat. Przepraszamy za utrudnienia w poprawnej interpretacji tej fotografii.
UWAGA 2 !W celu uatrakcyjnienia zadania przewidziano niespodzianki.
Nie powiem, żeby ów tekst szczególnie mnie zapalił do pracy, ale w celu pocieszenia herolda, który miał minę współczującą i dość smutnawą, zakrzyknąłem: „Niedługo jeszcze ta hydra pożyje!” i ruszyłem dalej. Znalazłem jej kryjówkę bardzo szybko, bo wrodzony geniusz podpowiedział mi, że należy się kierować wprost do Lernei. Przywołałem hydrę swym mrożącym krew w żyłach okrzykiem i rozpocząłem walkę. Od początku miałem wzrastającą przewagę, która doprowadziłaby mnie bardzo szybko do zwycięstwa, gdyby nie to, że:
·         Hydra za nic nie chciała zrozumieć, że mam przewagę i że powinna się poddać
·        Karta identyfikacyjna mówiła prawdę – głowy, które ucinałem odrastały i to podwojone, mimo że ścinałem je z niezwykłą gracją, szybkością i zręcznością.
·         Coś nieustająco kąsało mnie w piętę
W związku z tym ostatnim musiałem się zająć także tym czymś. Trudno było jednak walczyć, mając na pięcie coś nieprzyjemnego i gryzącego i w dodatku nie wiedząc, co to jest. W celu obejrzenia mego wroga na pięcie zrobiłem widowiskowy przewrót i zdołałem przyjrzeć się przeciwnikowi. Obeszło się bez wstrząsu – to był tylko rak. Ponieważ już wiedziałem, że wróg na pięcie nie jest szczególnie niebezpieczny, zająłem się hydrą. Mój służący, którego imienia już zapomniałem, wpadł na znakomity pomysł. Wytrzasnął skądś pochodnię i kiedy ja ścinałem głowy hydry, on przypalał miejsca po tych już uciętych głowach. W ten sposób skutecznie uniemożliwiliśmy hydrze rozmnażanie się głów. Pracowaliśmy i pracowaliśmy, manewrując pochodniami, i mieczem, uciekając przed chmurami trującego jadu, uskakując przed zębami, kłami i pazurami potwora. Nasz wysiłek nie poszedł na marne wkrótce zadałem ostateczny cios i hydra padła martwa. Złożyłem wyrazy uznania służącemu i postanowiłem dojść do siebie. Wtedy odkryłem rzecz niezwykłą – ten diabelny rak wciąż tkwił  wgryziony w moją piętę! Nie mogłem dłużej znieść takiego bezczeszczenia mojej pięty i czym prędzej zakończyłem żywot tego nędznika.
Kiedy już doszedłem do siebie, postanowiłem zabrać sobie jakąś pamiątkę z mojej wyprawy do Lerny. Wpadłem na świetny pomysł – wziąłem strzały i każdą z nich namoczyłem w jadzie hydry. Ha! I od tego czasu mam zatrute strzały. Wystarczy, że któraś z nich draśnie skórę kogoś, kto mi stanie na drodze, a ten już umiera na miejscu. Pomysłowe, nie?
W tym miejscu uznałem, że należy zakończyć przygodę z Lerną i powrócić do zamku Eurysteusza, żeby pochwalić się głową hydry przed heroldem, a przy okazji uciąć sobie pogawędkę z Chytrolisem. Swoją drogą, fajny gość z tego Chytrolisa. Droga powrotna minęła bez przygód, pomijając kilku rabusiów, którzy chcieli mnie napaść, wojnę domową Tebach, na którą trafiłem i arcynudne występy jakiegoś poety (nazywał się Homer, albo Homar, coś koło tego). W całej tej historii zastanawia mnie jedna rzecz. O jakich niespodziankach mówiła karta identyfikacyjna?
Pozdrawiam,
Herakles
PS. Zachowaj ten list dla potomnych, bo na pewno będą chcieli przeczytać relację z życia Heraklesa z najbardziej wiarygodnego źródła.
H.