sobota, 25 sierpnia 2012

Hiakintos



Apollo miał strasznego pecha do kobiet – żadna go nie chciała, chociaż był przystojny, utalentowany i w właściwie nic mu nie brakowało. Ale jego przyjaciele też nie mieli szczęścia. Kiedy Apollo zaprzyjaźnił się z Hiakintosem (od razu z czymś się to kojarzy, prawda?), głęboko uraził boga wiatru, Zefira, który też bardzo go lubił. Zefir był wściekły, bo teraz Hiakintos udawał, że go nie zna i spędzał czas wyłącznie z Apollem. Nie wyrzucajmy mu tego, bo biedny chłopak po prostu bał się o swoją skórę. Gdyby przestał się przyjaźnić z Apollinem, ten łagodny bóg z pewnością wymyśliłby jakiś oryginalny sposób zemsty. Zefir, z natury NAPRAWDĘ łagodny był chyba lepszym towarzyszem niż humorzasty Olimpijczyk. Ale, jak już mówiłam, Hiakintos nie miał wielkiego wyboru. Nie przewidział jednak, że łagodny Zefir tak się wścieknie, że zabije najlepszego przyjaciela. Kiedy Apollo bawił się z Hiakintosem dyskiem, Zefir, który, nie zapominajmy, był bogiem wiatru, tak skierował dysk, że trafił chłopca w głowę i zabił na miejscu.
Ciekawe, czy Zefir żałował biednego młodzieńca. Apollo, gdyby był śmiertelnikiem, popełniłby samobójstwo z żalu. Ale będąc tylko (!) bogiem, mógł jedynie sprawić, że z krwi Hiakintosa wyrósł kwiat – hiacynt. Jakie to wzruszające, romantyczne i absurdalne.
Nie baw się dyskiem,
A przeżyjesz z zyskiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz