środa, 22 sierpnia 2012

Rzeźby


Były posążki stawiane w domach, były wielkie posągi stawiane w świątyniach i ogromne posągi, które nie mieściły się w świątyniach. Na przykład Kolos z Rodos – monumentalny (wiem, że za dużo używam tego słowa, ale cóż poradzić, skoro wszystko, o czym piszę jest takie) posąg Heliosa postawiony na poświęconej mu wyspie Rodos. Rzeźbiarz, któremu zlecono to zadanie miał niemały problem – po pierwsze, co zrobić, żeby kolos nie runął do morza? To rozwiązał dokładając połę płaszcza sięgającą do ziemi (fizyka - jak widać przydaje się nie tylko podczas gry w piłkę i picia herbaty, ale i w inżynierii, a nawet w architekturze). Po drugie, jak znaleźć się z narzędziami na poziomie twarzy kolosa, który w istocie był zbyt kolosalny, żeby użyć drabiny, wyrzeźbić ją, i przeżyć? Ale jak już się mierzyło tak wysoko, trzeba sobie zapewnić wysoki poziom mózgu – tak uważając Rusztowanis wynalazł rusztowanie (to ostatnie nie zostało jeszcze sprawdzone naukowo, ale od czego jest wyobraźnia?) Smutne są dzieje tego posągu, który został osiągnięty tak ciężką pracą umysłową i fizyczną – pewnego dnia runął do wody. A szkoda, bo dziś byłby pewnie uznany za 8 cud świata.
Inną rzeźbą na wielką skalę jest Dzeus, tym razem postawiony w świątyni. Tylko dlatego, że zrobiono go w postaci siedzącej. Mówiono, że gdyby wstał, rozwaliłby sklepienie świątyni. Ciekawe, czy ofiary w tej świątyni były składane z poczucia obowiązku, czy z obawy, żeby wściekły Dzeus przypadkiem nie wstał. W dłoni Dzeus trzymał boginię zwycięstwa – Nike. Zrobiono ją kilka razy mniejszą, bo tej wielkości co Dzeus nie zmieściłaby się w świątyni, a poza tym jej gniewu z powodu takiej wielkości nie bano się tak bardzo jak gniewu Dzeusa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz